Aktualności

16 Mar 2015

Udana gala boksu zawodowego

Udana gala boksu zawodowego

W pierwszej walce Robert Milewicz zmierzył się z Gordanem Glisiciem. Powrót na ring dla reprezentanta miejscowego MKB był bardzo udany. Niewidoczny był uraz lubinianina, który zwyciężył jednogłośnie na punkty. – Byłbym na wyższym poziomie, ale pękł mi przyczep barkowo-piersiowy. Boksowałem tak naprawdę jedną ręką. Plan przed walką był taki, aby trzymać go na dystans. Rywal niewygodny, wyprowadza ciosy z półdystansu i dużo trzyma, tak więc dystans, dystans i lewa ręka – komentuje Robert Milewicz.

W kolejnych walkach wygrali bez problemu wygrali Polacy. W wadze super lekkiej Michał Leśniak pokonał Chorwata Lukas Leskovicia, w wadze lekkiej Damian Wrzesiński zwyciężył po 4. rundzie przez TKO Białorusina Chawazi Chacygowa, natomiast  w wadze półciężkiej Michał Gerlecki również w 4 rundzie, pokonał pretendenta do tytułu mistrza świata federacji WBA Stjepana Bozicia.

W walce numer 5 popularny „Arab” – Robert Parzęczewski pokonał na punkty Farouka Daku z Ugandy. Polak walczył rozważnie przez osiem rund. Wygrał na punkty, 80:72, 80:72, 80:73.

Szósta walka, to wyczekiwany pojedynek płci pięknej. W wadze super lekkiej zmierzyły się Ewa Brodnicka i Gina Chamie z Węgier. Polka od początku do końca zachowała zimną krew. Często Brodnicka posyłała niskie uderzenia w wątrobę, które rywalka bardzo odczuła. Zwłaszcza pod koniec pojedynku, Węgierka co chwilę przetrzymywała Polkę w zwarciu. Ewa Brodnicka zwyciężyła jednogłośnie na punkty i tym samym pas międzynarodowego mistrza Polski został w kraju. – Ciężko trenowaliśmy do tego starcia. Widać zresztą było, że moja rywalka także. Hura! Pas został w Polsce. Plan został zrealizowany. Jeżeli trener mówił, że walka mu się podobała, to musiało być naprawdę dobrze – przyznaje Ewa Brodnicka.

Na koniec odbyła się walka wieczoru. Mariusz „Wiking” Wach skrzyżował rękawice z Gbengą „Bang Bang” Oluokuną. Pojedynek był wyrównany, ale przez jego większą część, to Polak punktował sukcesywnie rywala. Pod koniec tej walki, Nigeryjczyk przystąpił do szarży. „Wiking” nie raz odczuł na swojej twarzy silne uderzenia Oluokuny. Ostatecznie na punkty wygrał Polak, 98:94, 97:93, 97:93. – Przede wszystkim bardzo serdecznie chciałem wszystkim podziękować za doping. Przyznam szczerze, że wszystkich bardzo dobrze słyszałem przez całą walkę, abym podkręcił tempo. Niestety tak wyglądają te pojedynki. Twardy zawodnik, mocno bijący. Postaram się w następnej walce wypaść jeszcze lepiej – zapowiada Mariusz Wach.